Kredyty frankowe stały się tak popularne, bo banki wdały się w wojnę marketingową o portfele klientów, za nic kompletnie mając zdroworozsądkowe zasady. Komisja Nadzoru Finansowego, wydając rekomendacje, robiła, co mogła, aby nie dopuścić do problemu. Jak się jednak stało, wszyscy doskonale wiemy.
Czym jest Rekomendacja S?
To zalecenia dla banków określane przez KNF, taki zbiór dobrych praktyk dotyczących kredytów hipotecznych. Dzięki narzucanym zasadom kredytodawcy zwykle nie udzielają pożyczek „komu popadnie”, co chroni nie tylko konsumentów przed zadłużeniem, z którego mogą nie wyjść, jak i rynek nieruchomości przed niepożądanym wzrostem cen. A tym samym również gospodarkę.
Można by powiedzieć, że brak takich regulacji, prawdziwa wolnoamerykanka, spowodowała, że w USA przed 2008 rokiem brano kredyty na potęgę. A to doprowadziło do krachu. (Cały mechanizm, jak to działało i wyglądało, można obejrzeć w filmie „Big short”).
Ogólnie Rekomendacje S, choć dla wielu mogą wydawać się ograniczające, pozbawiające ich możliwości wzięcia kredytu, są dobre z perspektywy szerszego obrazka. Problem polega na tym, że są jedynie… rekomendacjami…
Na czym polegały 4 Rekomendacje S
Pierwsza Rekomendacja S pojawiła się w 2006 roku. Zgodnie z nią bank powinien zaprezentować kredytobiorcy symulację rat, gdy złotówka osłabnie o 20% w stosunku do franka. Co więcej, ten drugi miał pisemnie poświadczyć, że zapoznał się z ryzykiem i świadomie wybiera kredyt walutowy, a nie w złotówkach.
W efekcie ograniczono liczbę kredytobiorców przez podwyższenie zdolności kredytowej. Udzielano więc kredytu tym, którzy mogliby pozwolić sobie nawet o 20% większe zobowiązanie. Mimo to liczba kredytobiorców już 2 lata później, kiedy przypadł boom na kredyty frankowe, znowu zaczęła rosnąć.
Dlatego w 2009 roku pojawiła się druga Rekomendacja S. Tym razem wymagano od banków edukacji na temat spreadów walutowych oraz umożliwienie spłatę kredytu frankowego w tej właśnie walucie.
W 2011 roku trzecia rekomendacja zachęcała do obliczania zdolności kredytowej tylko na 25 lat spłacania zobowiązania. 2 lata później czwarta rekomendacja ograniczyła czas spłaty kredytu, właśnie do 25 lat. Wkład własny również miał wzrosnąć, i to do 20%.
*
Zdaniem NIK-u banki zawiodły w edukacji kredytobiorców. Jak to się skończyło, wiemy dziś doskonale. Banki poluzowały zasady, a także stosowały niedozwolone zapisy w umowach. Zachowały się całkowicie nie fair w stosunku do kredytobiorców. Na szczęście prawo stoi po stronie frankowiczów i warto domagać się sprawiedliwości.